Niedziela ... 2 dzień wakacji ... deszcz ... powrót do domu 3:00 nad ranem ... pobudka o 9:00 ... obiad itd. ... A teraz dopiero to się zacznie ! Czyli tak to wygląda : sprawny stunt psiak, wolne popołudnie, małe wypogodzenie czyli trzeba coś postuntować ! No to wyciągamy potwora :) ... Odpaliła za pierwszym razem (rewelka) ... No to wio na miejscówkę ( której w praktycznie niema, czyli jest nią droga wysypana mielonym asfaltem lub brukowane podwórko, ale lepiej brzmi miejscówka). Jak narazie wszystko idzie jak "po oleju" , czyli wszystko działa łącznie ze mną ... Trening wyglądał tak jak zawsze, czyli troche (prób) jazdy na kole itd. ... No dobra czas wracać do domku na obiadek, a później szok ! Tata chce żeby mu pokazała co umie, no dobra (trochę niechętnie bo to początki, ale odmówić nie pasuje) ...  "Pokaz" zakończony pomyślnie, a tata : " Ty normalnie, mały świr jesteś !" I z uśmiechem powrót do domu ... Ale co na jednym razie się nie skończy ! To wracamy na Stuntorynę ! I wszystko było by dobrze gdyby nie zgasła ... i się zaczeło ... 5 świec żadna nie działa ... no to na SpeedFighta i na stację benzynową zwaną CePeeNem :) Ale oczywiście tutaj też nie mogłobyć różowo ... Pirelli Pilot + deszcz = ograniczenie prawej ręki ... Ale to już pominę, bo kiedy podjechałam pod stacje, panowie tam zasiadający patrzyli na mnie jak na UFO, bo udanych zakupach powróciłam do domu ... Kilka minut i działa ! No to jedzimy dalej, ale oczywiście zaczęło padać ... No i na dziś to byłby koniec ...

A co do zajawki ... w mało ekologiczny sposób, bo rzecz jasna emisja spalin dla Stuntorynki to rzecz obca ... I tak na marginesie to jest baaardzo sadysfakcjonujący sposób na spędzanie czasu ...